30 kwietnia 2014

Otulaczek, czyli kocyko-zawiniątko dla malucha



Dzień za dniem szybko umyka a my powoli przygotowujemy się na powitanie w domu nowego członka rodziny.
To, co daje przyszłym rodzicom chyba największą radość w oczekiwaniu na narodziny dziecka, to kompletowanie wyprawki malucha i urządzanie pokoju pociechy.
Przeglądając oferty producentów tekstyliów dla dzieci zdecydowałam, że jednak kilka rzeczy uszyję samodzielnie, dobierając wzory i tkaniny według własnego upodobania. 
Kobieta (przynajmniej ta, która te słowa pisze) z natury wybredną jest istotą, a ciężarna, myśląca o własnym dziecku, w kręceniu nosem osiąga poziom iście mistrzowski!
Zresztą niech maluch ma coś od mamy! albo raczej mama ma coś od malucha ;-) tak tak, ja czuję wielką radość zasiadając do maszyny gdy zabieram się do pracy nad czymś co ma służyć Panu pasażerowi tej ciężarówki.
By mieć trochę tej radości wystarczyło więc przejrzeć ofertę internetowych sklepów z tkaninami, kliknąć to tu to tam (już my wszystkie wiemy doskonale jak to się robi!), wyszukać ewentualne wykroje i przystąpić do dzieła.
Panie i panowie! Milo mi ogłosić, że w ten sposób na blogu powstanie kilka wpisów o maluszkowych akcesoriach, które można wykonać samodzielnie. 
Serię tę otwiera właśnie otulaczek. Ja też dopiero niedawno dowiedziałam się o istnieniu tego cuda. Otóż otulaczek to takie sprytne zawiniątko a może raczej kocyk, wykrojony w taki sposób by łatwo i szybko można było dość ciasno opatulić nim dziecko. W takim otulaczku najlepiej będzie czuł się noworodek do mniej więcej trzeciego miesiąca życia, gdyż zawinięcie w ścisły kokonik daje mu poczucie bezpieczeństwa w nowym dla niego środowisku poza brzuchem mamy, a także łagodzi skutki nieprzyjemnego odruchu Moro, szczególnie podczas smacznego snu.

Otulaczek marki Motherhood

Przy szyciu otulaczka skorzystałam z formy Lotty Jansdotter dostępnej w sieci w tym miejscu. Pięknie wszystko jest opisane, zresztą forma jest bardzo prosta, więc nawet osoba ze słabą znajomością języka angielskiego, za to posiadająca na swoim krawieckim koncie kilka uszytków, poradzi sobie z nią bez problemów.
Szycie przebiegało sprawnie i gdyby nie moja gapowatość (zapomniałam zszyć górne zaszewki - wciąż nie wiem jak to się stało, pozszywałam już obie warstwy materiału, przyszyłam kawał lamówki a tu taki klops) to otulaczek byłyby gotowy w znacznie krótszym czasie. 
Mimo wszystko uszytek jednak uważam za udany, mimo, że bez prucia się nie obyło.
Jeszcze tylko pranie i otulaczek będzie gotów na przyjęcie Pana pasażera.







Z powodu braku osiągalności modela w tym czasie, w jego roli gościnnie występuje dziś owca Dżordż, przyjaciel rodziny od wielu lat.




Myślę, że taki otulacz może się sprawdzić, a czy tak będzie w rzeczywistości, powiem Wam dopiero za kilka miesięcy. Może też być świetnym pomysłem na własnoręcznie wykonany prezent dla nowego członka rodziny.


Pozdrawiam i do kolejnego postu!
Nici(z) Szycia


5 komentarzy:

  1. Świetny otulaczek, kolor ładny. Na pewno maluszkowi będzie w nim ciepło i wygodnie, a i dla Ciebie karmienie i noszenie dziecka będzie przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
  2. Otulaczek przepiękny, też chciałam coś takiego uszyć, ale link, który podałaś nie działa, blog chyba usunięto(?).

    OdpowiedzUsuń
  3. właśnie link nie działa..... ;(. Możesz podac wykrój, i jak uszyc?

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że ta dziewczyna już zmieniła faktycznie swojego bloga i chyba już nie udostępnia tego wykroju. Tu jednak można go jeszcze znaleźć http://cdn.makezine.com/uploads/2009/05/lotta_snuggler_pattern.pdf (dzięki wujku Google ;-))

    OdpowiedzUsuń

Za każde pozostawione tu słowo bardzo dziękuję!